Kupujemy 200-letni dom.

Po drugiej stronie telefonu odzywa się miły damski głos. To pani Alicja - bardzo komunikatywna i pozytywnie nastawiona do rozmowy. Okazuje się jednak, że dom ma już nabywców. Podpisana jest umowa przedsprzedaży również z młodymi ludźmi z Wrocławia. Krótko mówiąc spóźniliśmy się.

Rozmowa jednak się nie kończy, a jej ciąg dalszy budzi nadzieję. Umowa jest podpisana, ale już od 2 miesięcy nabywcy mają problem ze zorganizowaniem środków na zakup. Oferta, po spełnieniu pewnych warunków może być nadal aktualna!

Umawiamy się że pojedziemy obejrzeć dom i następnego dnia rano jedziemy do Gajówki.

 

Pogoda tego dnia jest brzydka. Pada deszcz, niskie, ciężkie chmury ograniczają widzialność. Nas interesuje jednak tylko dom. To, że w Gajówce jest ładnie, wiemy już przecież od kilku lat. W domu mieszka Kim – mówiący po angielsku, pozytywny i sympatyczny hipis. Były mąż pani Alicji. Jak się później dowiadujemy jeden z wielu obcokrajowców w okolicy. Rozmowy po angielsku zostawiam Emilce. Ja choć wszystko rozumem, to wystękać „ My name is Aleksander, nice to meet you”, to już wyczyn. Zgrywam, więc małomównego. Kim jest bardzo kontaktowy. Oprowadza nas po domu. Pokazuje swoje wizje i to co udało mu się zrobić.  Wiedząc, że dom jest już prawie sprzedany komuś innemu, pokazuje nam też inny dom na sprzedaż, we wsi obok, ale to nie to co Gajówka.

 

W drodze powrotnej utwierdzamy się w odczuciach. Dzwonię do pani Alicji - właścicielki, informuję, że obejrzeliśmy dom i  się, że musimy się przespać z decyzją. Następnego dnia potwierdzam naszą gotowość zakupu. Gra się rozpoczyna:

Uczestnicy: my, nasi konkurenci, Alicja i Kim.

Reguły: ja rozmawiam telefonicznie z panią Alicją, Emilka koresponduje mailowo i telefonicznie z Kimem, pani Alicja komunikuje się z naszymi konkurentami, Kim i Alicja toczą rozmowy między sobą.

Jak się później dowiadujemy, jest to już trzecia próba sprzedaży domu. Dochodzi więc widmo wycofania oferty ze strony sprzedających.  

 

Negocjacje trwają ponad miesiąc. Towarzyszą im zenitalne emocje: niepewność, nadzieja, marzenia, empatiia, analizy cudzych i własnych słów. Każda rozmowa, smses i email są istotne. Z jednej strony zależy nam na transakcji, z drugiej chcemy być uczciwi wobec konkurentów i właścicieli, z trzeciej nie chcemy sie wmanewrować w coś czego moglibyśmy żałować.

 

Czas, choć dłuży się nieznośnie, działa na naszą korzyść. Pani Alicja jest bardzo lojalna wobec naszych konkurentów. Nie chce im odmawiać, ale w końcu czas do spółki ze mną przekonuje właścicielkę, że my też jesteśmy mili, i w dodatku możemy sfinalizować transakcję już teraz.  Pani Alicja, też już zmęczona, daje jeszcze dzień, dwa na poinformowanie naszych konkurentów. I w końcu nadchodzi ten dzień.  Po trwającej ponad miesiąc batalii negocjacyjnej, odbieram telefon i słyszę: „Zdecydowałam, sprzedać państwu ten dom.”

 

Udało się! Omawiamy szczegóły, sporządzamy umowę o czasie w którym Kim, będzie mógł pozostać w domu (30 dni), umawiamy się na spotkanie u notariusza i kolejna wizyta w Gajówce jest już powiązana z podpisaniem aktu notarialnego.

 

Poznajemy się z Panią Alicją, która tak jak przez telefon jest miła i kontaktowa. Opowiada nam dużo o swoim życiu i czasie spędzonym w Gajówce. Mamy nadzieję, na ponowne spotkanie w domu w Gajówce gdy już wszystko będzie gotowe na przyjmowanie gości.  

 

Gra zakończona. Żal nam naszych konkurentów. Wtedy jeszcze nie wiemy, że los sprawi nam psikusa, i kiedyś się spotkamy, ale o tym może napiszę innym razem.

 

Kliknij tutaj i zobacz galerię zdjęć domu sprzed remontu.