Rozbiórka szopy i chlewika.

Rozdział 1. Chlew.

 

Przed domem stał chlewik. Nie miał dachu, drzwi, okien, jednej ściany i podłogi. Miał za to strop ze spruchniałych desek pokrytych folią i gumowymi pasami transmicyjnymi. Miał też schodki...a jakże spróchniałe i dumę poprzednich właścicieli czyli "beach bar" - miejsce do posiadówek w hawajskim stylu.

 

Zastanawialiśmy się czy można z tym coś zrobić, ale po dogłębnej analizie zdecydowaliśmy, że chlewik jest niebezpieczny,  zabiera dużo miejsca i zasłania piękny widok.

 

Rozbiórka chlewika metodą od góry trwała ponad miesiąc. W sensie mogłem to robić tylko w wolne weekendy. Praca dawała widoczne efekty i z każdą cegłą rosło we mnie przekonanie, że robię dobrze. Podwórko przed domem robiło się jaśniejsze i ładniejsze.

 

Cegły z chlewika chcemy wykorzystać na zewnątrz, prawdopodobnie będzie z nich część tarasu i może obudowa studni. Belki wykorzystamy do wzmocnienia balkonów.

 

Chlewik zasłaniał widok z domu i zajmował sporą część działki.

Tu już bez stropu i pierwszego rządka cegieł.

Wychodząc przed dom nie chcę widzieć chlewu tylko piękny widok.

Chlewik śni mi się po nocach. Chcę by już zniknął...

I zniknął!

Teraz widok z domu jest taki.

 

Rozdział 2. Stodoła.

 

Z lewej strony domu przylegała szopa z ceglaną przybudówką. Piękna konstrukcja z belek z antresolami na siano. Podłoga z desek i betonu w słabym stanie. Przez ściany i potężne wrota hulał wiatr. Dach w części wisiał na krokwiach. Mimo to szopa pobudziła naszą wyobraźnie i widzieliśmy w niej piękny strzelisty salon z kominkiem do dachu i salą zabaw.

 

Po kilku tygodniach i kolejnych wizytach  zeszliśmy na ziemię. Koszt reanimacji szopy równałby się całemu naszemu budżetowi na remont domu. Dlatego padła decyzja o likwidacji tej części. Całej? Nie. Zostawiliśmy konstrukcję z belek, na której teraz opierają się odsłonięte tarasy widokowe. Na dole będzie miesjce na grilla i biesiady, na pierwszym piętrze 40 metrowy taras, a na samej górze balkon. Zyskaliśmy też sporo materiału budowlanego w postaci cegieł, belek i desek. Nic się nie zmarnuje.

 

Dawniej wjeżdżały tu wozy z sianem...

...a nam marzył nam się tu wielki strzelisty salon z przeszkleniami i kominkiem do dachu. Może kiedyś...

Rozbieramy.

Cała konstrukcja z belek zostaje i będzie służyła jako podstawa do tarasów.

Skróciliśmy dach i oszczędziliśmy około 100 m kw. powierzchni do pokrycia nowym dachem.

Przy ściane planujemy miejsce na biesiady.

Balkony kuszą by się na nie wdrapać i usiąść z kubkiem kawky w dłoniach. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że obudzi się we mnie człowiek demolka raz jeszcze i ten widok również ulegnie zmianie...

Dom stał się jaśniejszy, działka przestronna.

Czas zabrać się za podłogi w domu. Do wywiezienia mam kilka ton gruzu i ziemi. Nie obyło się bez przygód.

Czytaj dalej tutaj: "Wymieniamy podłogi"