Stawiamy piec gliniany.

Jak ten czas leci. Kiedy działo się to co opisuję była zima. Teraz mamy środek maja, a ja dopiero zabieram się za dokumentację blogową na temat kolejnego przedsięwzięcia.

 

W styczniu odnalazłem kontakt do jednego z niewielu zdunów na Dolnym Śląsku. Dodatkową rzadkością są Ci , którzy stawiają piece gliniane. Szczęściem ten jeden jedyny nie miał do nas daleko i miał wolny termin. Warunki nie sprzyjały, bo w zimie w domu było zimno jak pies. Panu zdunowi szczęściem to nie przeszkadzało. Chyba spodobała mu się nasza wizja, oraz przedsięwzięcie całego domu. Piec przyjął jako wyzwanie.

 

Poniżej kilka zdjęć z tego co udało się zrobić.  Piec miał jedną próbę palenia, ale w zimie był problem z tym by spaliny wychodziły przez zimny i mokry komin. okazało się też, że jest źle założony wkłąd do komina, ale zdun obiecał, że jak to poprawimy to będzie dobrze.  

 

Piec czeka jeszcze na malowanie. Już się nie możemy doczekać aż będzie w nim wesoło trzaskał ogień.

 

Poniżej kilka fotek jak powstawał.

Przy okazji pozdrawiamy pana Grzesia - zduna, który nam pięknie piec wymurował...i pożyczył mi szlifierkę do cegieł. Ale o tym w kolejnym poście - "Odnawiamy ściany z cegieł"

 

Brakuje tylko Filemona na górze.

Do połączenia kuchni z korytarzem wykorzystaliśmy dawną wędzarnie. Obok jeszcze został piec chlebowy, któy z pewnością będziemy używać. 

Będzie można usiąść i ogrzać się również w korytażu.

Pierwsza próba ognia zaliczona.