• tak, nadal żyjemy i dom nadal stoi. Jeśli czytałeś wcześniejsze wpisy, to wiesz już, że nie jestem blogerem roku i wpisy pojawiają się systematycznie...co kilka miesięcy. Tym bardziej dziękuję Ci, że chciało Ci się zajrzeć na stronę.

     

    Chyba mogę zacząć od słów, które wypowiedziałem na Wigilii w Gajówce do mojej rodziny "Udało się!".

    Nie wszystko jest jeszcze oczywiście skończone, ale jest ciepło, czysto i można w domu miło spędzić czas.


  • Na koniec sierpnia 2019 zaplanowaliśmy urlop, który mieliśmy poświęcić na porządkowanie środka i obejścia oraz wykańczanie wnętrz. Do ostatniej chwili nie było pewne czy warunki będą zdatne do nocowania całą rodziną. Nasz główny wykonawca i dobra dusza domu do ostatniej chwili układał podłoge na piętrze. Udało się i mogliśmy spędzić w Gajówce nasze pierwsze wakacje...robocze wakacje.


  • No dobra, to chyba najdłuższa przerwa na blogu...sorki. Na szczęście brak wpisów nie łączy się z brakiem postępów. Prace trwają, trwają, trwają i końca nie mają. Zresztą zobaczcie sami.


  • Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że żegnamy zimę. W lutym był dzień, że w słońcu w Gajówce było 18 stopni! W najbliższy weekend marca zapowiadają 21 stopni. Dzień staje się co raz dłuższy. NIe ma co, do Gajówki zagląda wiosna.


  • Zima zbliża się wielkimi krokami. Dzieki pięknej jesienno letniej pogodzie udało się wykonać sporo prac w przyjemnej aurze. Na koniec roku udało się zakończyć prace z eektryką i zamontować ogrzewanie. Dom jest przygotowany na zimę.


  • Korytarze w domach przysłupowych były budowane na przestrzał. Miały dwa wejsćia usytuowane naprzeciw siebie. U nas, jedno z tych wejść było zabite dechami. Wszak od zewnątrz stały stare drzwi, ale były już tak spróchniałe i zniszczone, że nadawały się tylko do wyrzucenia. 


  • Lipiec 2018 minął pod znakiem prac ziemych. Wszystko co miało się znaleźć w ziemi się tam znalazło, a to co miało zostać z niej wyciągnięte zostało wycięgnięte. Wykonaliśmy drenaż budynku, zmodernizowaliśmy szambo, zakopaliśmy zbiornik na gaz.


  • Minęły 3 tygodnie od ostatnich prac, a wokół domu nadal pobojowisko :-(

    Plany pokrzyżował nam deszcz. Przez cały tydzień sporo padało. Odbywał się też 4 dniowy festiwal w Wolimierzu, w którym aktywnie uczestniczą nasi gajówkowi wykonawcy i my :-)


  • Pewne rzeczy dochodzą do człowieka w odpowiednim momencie. Coś co wcześniej wydawało się doskonałym pomysłem, zweryfikowane przez czas zmienia się i ewoluuje w nowy twór. Tym razem rzec tyczy się balkonów, czyli resztek konstrukcji po stodole.


  • 1 lipca 2018 roku minął rok od kiedy staliśmy zaczęliśmy prace remontowo-budowlane. Rok temu myślałem, że pójdzie nam szybciej, ale wynikało to tylko z mojego braku doświadczenia i nieracjonalnych chęci. Pracy jest jeszcze tak dużo, że już nie stawiamy, żadnych terminów.


  • Jedna z części domu wykonana jest z konstrukcji szachulcowej. Belki tworzące konstrukcję nośną i przestrzenie między nimi były wypełnione gliną i cegłami. Od zewnatrz nie wyglądało to jeszcze najgorzej, ponieważ poprzedni właściciele pomalowali tynk na biało i belki na czarno.  Problemem był jednak nadal środek. Wypełnienie było stare, glina popękana, gdzieniegdzie wychodziła słoma i prześwitywały cegły. Wcześniej wszystko było zakryte wełną mineralną i kartongipsem - wszystko to usunąłem jak najszybciej i wywiozłem pierwszym kontenerem.


  • Długo się zastanawialiśmy jak mają wyglądać nowe okna. Pojawiały się pomysły na okna skrzynkowe, dzielone słupkiem środkowym, ze szprosami w różnej konfiguracji. Były też wersje różnokolorowe: czerwone, niebieskie i zielone. Ostatecznie postawiliśmy na prosty wzór i naturalny kolor.


  • Z tego etapu prac nie mam dobrych zdjęć.  Po pierwsze: była zima więc w środku brakowało światła słonecznego (elektryka jeszcze niepodłączona) i krótki dzień poganiał, po drugie przez kurz i pył było mało co widać, po trzecie efekt wizualny nie jest widoczny na zdjęciach, a po trzecie naprawdę nie było mi do śmiechu z tą robotą.


  • W styczniu odnalazłem kontakt do jednego z niewielu zdunów na Dolnym Śląsku. Dodatkową rzadkością są Ci , którzy stawiają piece gliniane. Szczęściem ten jeden jedyny nie miał do nas daleko i miał wolny termin.


  • W kuchni podłoga była wysypana 40 cm tłucznia bazaltowego i przykryta płytami osb. W stajni (salonie) podłoga po której chodziły krówki i koniki. W holu na dole podłoga zrobiona z łupka. Na piętrze i na strychu stare podpróchniałe deski na legarach. Na dole izolacji brak. Na górze izolacja z sieczki słomianej, gliny i ziemi.

    Zapowiadało się ciekawie. Remont trwa.


  • Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądało życie Domu w Gajówce przed nami to polecam zajrzeć do bloga pani Alicji, od ktej dom kupiliśmy.

    Pani Alicjo pozdrawiamy!


  • Przed domem stał chlewik. Nie miał dachu, drzwi, okien, jednej ściany i podłogi. Miał za to strop ze spruchniałych desek pokrytych folią i gumowymi pasami transmicyjnymi. Miał też schodki...a jakże spróchniałe. Trzeba się było z nim pożegnać.


  • Pierwszym dużym przedsięwzięciem, koniecznym i niestety kosztownym było piaskowanie zewnętrznych i wewnętrznych ścian budynku. Zaczeliśmy od spotkania z chłopakiem, kóry specjalizuje się w czyszczeniu zabytkowych budowli i kościołów. Niestety ceny też  jak dla kleru. Dla nas zaporowe.  Mieliśmy na szczęście jeszcze jedną propozycję.


  • Zrywanie tynków z sufitu to jedna z tych rzeczy, których wolałbym już w życiu nie robić. W skrócie wyglądało to tak:

    1. Zerwać tynk łopatą - tynk sypie się na głowę.

    2. Oderwać deski przybite setkami 10 cm gwoździ.

    3. Przyjąć na głowę starą izolację w postaci trocin, piachu, kurzu i wolę nie myśleć czego jeszcze.

    Ale...warto było, po kilku godzinach naszym oczom ukazały się...


  • 1
  • 2